Za godzinkę byliśmy już na miejscu... Wjazd 80 N$ od osoby + 10 N$ za samochód... Powiem szczerze że byliśmy nim troszkę rozczarowani... W Chobe zdecydowanie było więcej zwierząt... No może oprócz nosorożca, którego widzieliśmy po raz pierwszy... I fajna mieszanina zwierząt przy wodopoju Gaseb, gdzie nasz samochodzik otoczyły zebry :)
Przed zmrokiem dojechaliśmy do Halali, który mieści się mniej więcej w połowie parku... Lepiej wcześniej zarezerwować sobie miejsce telefonicznie, bo jest dosyć oblegany... Nocleg 100 N$ za personę + 200 N$ za miejsce... Bez rozpakowywania samochodu, poszliśmy na zachód słońca nad wodopojem blisko campu... Po drodze prawie nie rozdeptałam małej żmijki... Ja to mam szczęście do takiej gadziny... Początkowo nothing special... Takie średniej wielkości bajorko i w ogóle mieliśmy wątpliwości co tam może przyjść... I... nagle zaczął się teatralny spektakl... Najpierw nosorożec wolniutkim krokiem wyłonił się z ciemności... Po nim lisy z dużymi uszkami i hieny... Później znowu nosorożce, a za nimi stado dwudziestu słoni... Od razu widać było która słonica jest przywódczynią... Cały czas obserwowała resztę, zwłaszcza małe słoniki i jak tylko któryś oddalił się od wodopoju został natychmiast przytrąbiony do porządku... Gwiazdą wieczoru był niewątpliwie gepard, który dostojnie zbliżył się do wody, dosłownie pozując do zdjęć... Jak w jakimś filmie przyrodniczym, tylko bez szklanego ekranu :) Siedzieliśmy tam jak zahipnotyzowani przeszło 5 godzin, zapominając o całym świecie... Coś niesamowitego!
Później bardzo szybka kolacja i spanie... Bo jutro ciąg dalszy... Nie wiem tylko czy zaśniemy, bo BORsuki robią przegląd koszy na śmieci i mega hałasują... Dobranoc wszystkim :)
P.S. Dzisiaj możemy już powiedzieć, że zaliczyliśmy całą Wielką Piątkę - tylko bez dziwnych skojarzeń proszę ;)
Należą do niej:
nosorożec – Black Rhino,
bawół – African Buffalo,
gepard – Cheetah,
słoń – African Elephant,
lew – Lion...
Cudnie!
-------------------------------------------------
2010-10-25
Dzień dobry bardzo,
Słoneczko już wstało, a Wy? Bo jak tak... Ola z Markiem to już pewnie siedzą przy wodopoju od wschodu słońca... Ci to mają słabe spanie :)
Jest godzina 8.15 (czyli tak jak w Polsce, bo tu nie ma przesunięcia czasu)... Siedzę sobie w namiocie i nadrabiam zaległości w pisaniu... Niestety w Namibii jest bardzo ciężko z dostępem do neta, więc dostaniecie wszystko hurtowo... A nie chcę o niczym zapomnieć :)
Zaraz robimy śniadanko, nakarmimy wiewiórki, bo już wchodzą nam do plecaków w poszukiwaniu smakołyków i w drogę... Buziaczki :)
***
Druga część zwiedzania Etoshy była owocna tylko przy wodopoju... Superstyczny przekrój wszystkich gatunków zwierząt... Słonie, zebry, antylopki różnego rodzaju, strusie, ptaki i to wszystko w jednym miejscu :)