Uffffff jak gorąco, uffffffffff jak smierdząco.... obrazki z Delhi robią wrażenie... i męczą... cieszymy się , że już jutro zmykamy ze stolicy... drogo i straszliwie tłoczno, moc naganiaczy, prowadzą za rękę przez miasto do wujka w biurze turystycznym, do kumpla w sklepie z tkaninami, wsadzają do rikszy brata, jak sie okazuje... byle byś placił, mister...
Jutro jedziemy do Agry, mimo pewnych technicznych trudności z niedostepnością w najbliższym czasie ichniego pkp, ale nie da się wysiedzieć tu dlużej. Biegunki jeszcze nie mamy :)(ale jest szansa po dzisiejszym pierwszym ulicznym lunchu).
Dzis tour po calej stolicy, odhaczone widoki na Red Fort ;)- nie mylic z Robertem ;)i inne Takie Wane Budowle. Ulice i tak najciekawsze!, miks turbanow, sari, krów i oslów, ktore paraliżuja ruch, w przeciwieństwie do zwykłego przechodnia, ktory nie jest argumentem dla kierowców, nawet na pasach. To prażą kukurydze, to robia siku, tam obok spawają, strzygą hurtowo... riksze, klaksony, aromaty nie koniecznie miłe, meczetu zwiedzanie na bosaka, bahaistyczna świątynia w kształcie lotosu, magiczna 9... :)