Lot minął szybko i miło... Czasami troszkę trzęsło, ale co to dla nas... Po 10 godzinach nareszcie byliśmy w Europie :)
No i nareszcie normalny smak coli... Chociaż troszkę będziemy tęsknić za żółtą Inka Colą, która smakowała jak nasza oranżada Krzyś czy Grześ z duża ilością E...
Mieliśmy dwie godziny czasu, więc spędziliśmy je na zakupkach w strefie wolnocłowej... Było to baaaaardzo udane zakupki :)
O 19.50 lot do Frankfurtu...