Lot samolotem trwał 50 min... Nawet nie zdążyliśmy się dobrze usadowić :)
Na lotnisku czekała na nas taksa do Hotelu Espana... Tym razem dostaliśmy pokoje bez łazienek, ale ok...
Najpierw obiadek w nasze ulubionej knajpce i... ZAKUPKI :) :) :) Po kilku godzinach oglądania, wybierania superstycznych rzeczy i targowania wrócilismy do pokoju z kilkoma dodatkowymi kilogramami...
Aby Wam to zobrazować napiszę tylko, że mój cały plecak zajmują only pamiątki i gifty z Peru... A ubrania musiałam przepakować do Marcina... A Ewcia zaopatrzyła się w nową, śliczną walizeczkę... I wszystko jasna prawda? ;D
Później spacerek i spanie, bo już jutro Ekwador... Super :)