To niesamowite jak w Namibii zmienia się krajobraz... Raz pustynia, później step, innym razem piękne zielone, drzewka, a tu nagle wyrosły przed nami góry, między innymi Spitzkoppe o kształcie krokodyla (1728 m n.p.m)
Zdążyliśmy akurat na zachód słońca... Wdrapaliśmy się na jedną ze skałek i... zamarliśmy z wrażenia... Piękne ciepłe kolory gór, gra światła... Po prostu pięknie!!! W tych okolicznościach przyrody i ten tego - niepowtarzalnych - wznieśliśmy winny toast za to cudowne miejsce i naszą afrykańską przygodę... A potem był teatrzyk cieni ;)
Już prawie po ciemku zeszliśmy z góry, a tu jeszcze trzeba było znaleźć jakieś fajne miejsce na rozłożenie campu... W końcu płaciliśmy za wjazd 50 N$ za osobę + 10 N$ za autko... Wybraliśmy miejsce numer 2, które otoczone skałami, chroniło nas od wiatru... W związku z brakiem wody i prądu, a co za tym idzie – toalety, na dzień dobry wyznaczyliśmy sobie akację, która będzie spełniać tą ważną funkcję... Tylko trzeba uważać na kolce ;) Poza tym przecież dzisiaj nauczyliśmy się metody okadzania ciała zamiast kąpieli, więc daliśmy radę... Chłopcy rozpalili ognisko, rozłożyli namioty, a my przygotowałyśmy kolację pod gwiazdami... Romantycznie na maksa ;* W ogóle czarodziejskie miejsce...
Dobranoc i słodkich snów...
--------------------------
2010-10-27
Pobudka o 5.30 żeby zdążyć na wschód słońca... Marek już od 3 nie spał i czuwał nad naszym bezpieczeństwem, bo „coś” obgryzało namiotki...Chyba lepiej nie wiedzieć co to za coś ;)
O 6.10 siedzieliśmy już na skałach czekając na poranny spektakl... Of course w piżamkach i z prawie zamkniętymi oczami... Przynajmniej ja ;)
Widok cudny, księżyc i słońce razem... Czad!
Później śniadanko i szukanie namalowanych przez Bushmenów X lat temu znaków na skałach... O 10.50 wyruszyliśmy w dalszą drogę... W sumie zaoszczędziliśmy sporo czasu rezygnując z porannego prysznica ;D
Zjeżdżając do głównej drogi mijaliśmy dużo ubogich chatek, gdzie dzieciaki stały na poboczu i prosiły o coś do jedzenia... Nie byliśmy na to w ogóle przygotowani, więc dostały od nas tylko chipsy i wodę :(
Teraz jedziemy nad Ocean Atlantycki na Wybrzeże Szkieletów...