Po godzince byliśmy już w Quito... Taksówką (oczywiście w szóstkę plus bagaże) pojechaliśmy prosto do biura podróży Happy Gringo zarezerwować wyprawę do Amazonii :)
Wyjazd jutro w nocy... I przez 4 kolejne dni będziemy chodzić po dżungli :) 190$ za osobę plus 20$ za wejście do rezerwatu przyrody plus 16$ bus...
Po załatwieniu formalności wyruszyliśmy w poszukiwaniu jakiegoś hostelu... Tym razem na Nowym Mieście... Nasz wybór padł na Youth Hostel 8,5$ za osobę ze śniadaniem w pokoju bez łazienki... Nasi Nowożeńcy wybrali pokój z łazienką za 15$ od osoby :)
Muszę przyznać, że piątkowy wieczór w tej części miasta to jedna wielka impreza... Głośno, tłoczno, dyskotekowo, kolorowo i w ogóle czad... Szkoda tylko że w naszych plecakach zabrakło strojów na tego typu rozrywkę... A w japonkach nie wpuszczają ;)
Po włożeniu korków i zażyciu Apap noc zasnęłam błogim snem... Nareszcie :)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
7.11.2009
Pobudka o 8.30 i śniadanko w hostelu... Ciepła bułeczka, jajecznica, dżemik i kawa... Troszkę mało, ale na pierwszy głód wystarczy :)
Teraz siedzimy na necie i nadrabiamy zaleglości... Zaraz śmigamy na miasto...
Buziaki dla Wszystkich po drugiej stronie ekranu ;)
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Poszliśmy sobie na przepyszne soczki ze świeżych owoców za 1$ plus sałatka owocowa... Dzisiaj tak dietetycznie :)
Później taksówką na punkt widokowy Quito, który stanowi Pomnik Dziewicy ¨Virgen de El Panecillo Quito¨... Bardzo ładne miejsce... I najważniejsze - wata cukrowa... Nareszcie ;D
Wracając spacerkiem na Stare Miasto mieliśmy mały incydent z tutejszymi małolatami, z których jeden chciał wyrwać Bartkowi aparat... Ale w trójkę z Marcinem i Bartkiem daliśmy radę... Robert z Ewcią nawet nie zdążyli się obrócić, a oni już uciekali... Oni chyba nie wiedzieli, że my ze Śląska :)
Nakręceni adrenaliną przeszliśmy parę kilometrów do Katedry La Basilica...
Next taksówką na Nowe Miasto na Mojitko i pizzę... Taki wyluzowany dzionek :)
Ok. 18 w całym mieście wyłączyli prąd, więc siedzieliśmy trzy godziny przy świeczce i graliśmy w Uno... Przynajmniej do czasu, aż można było odróżniac kolory kart...
O 23.00 jedziemy liniami Esmeralda do Amazonii... Pewnie nie będzie tam netu, więc relacje z dżungli za 4 dni... Trzymajcie kciuki, bo Marcin obiecał mi zdobyć spiwór Lacosty :)